piątek, 18 marca 2011

POCZĄTEK ŻYCIOWEJ PASJI

Naszły mnie ostatnio wspomnienia o Birkucie. Tęsknię za nim, w końcu to on mnie wszystkiego nauczył - pierwsza jazda w Łyczycach na lonży, pierwsze jazdy luzem, nauka skręcania i przede wszystkim załapanie anglezowania. Wspaniale się przy tym bawiłam!

Jak już wspomniałam kiedyś, ZAWSZE chciałam jeździć, a zaczęłam tak późno z przyczyn niezależnych ode mnie. Ale lepiej późno niż wcale! Tych parę lat w siodle to dla mnie kawał czasu, dużo się zmieniło podczas jazd, dojrzewałam na grzbiecie koni, uczyłam się nie tylko jazdy konnej, ale i życia. Teraz już wiem, że te wszystkie chwile niepowodzeń dodały mi sił.

Robię takie małe podsumowanie, bo za parę dni skończę 20 lat!! Nie mogę uwierzyć, że jestem TAKA stara, bo czuje się na czternaście!

Jestem i zawsze będę wdzięczna Birkutowi za to, że miał dla mnie tyle cierpliwości i tak bardzo wiele mnie nauczył. Czasem, oczywiście, był cwaniakowaty i potrafił w galopie znosić mnie do rowu, albo w obmyślanym przez siebie punkcie, przejść nagle do stępa i zabij go - nie ruszy się. Ale to tylko moje niedoświadczenie, dobrze, że sobie chłopak radził z początkującymi, tyle jego!

Szanuję go mocno i uśmiecham się zawsze, kiedy wspomnę jego numerki, nasze wspólne tereny, w których był niezastąpiony, moje gleby oraz to, jak zaskarbiał sobie serca wszystkich, nie robiąc właściwie nic szczególnego - po prostu będąc sobą.

Pozaglądałam do starych płyt i wyszukałam filmy z mojej pierwszej jazdy, (chcę zaznaczyć, że nie wiedziałam, że toczek jest potrzebny, po prostu tak mnie z gołą głową wsadzili) oraz z którejś z kolei, kiedy już jeździłam bez lonży.

Po kontuzji jego przedniej nogi i tak nie mogłam już na nim jeździć, został wywieziony w dzicz, gdzie miał wspaniałą stajnię wolno wybiegową, w samym sercu natury, gdzie przechodził zasłużoną rekonwalescencję w towarzystwie źrebaków. Następnie został sprzedany i więcej go nie widziałam. Ale wiem, że nigdy nie zapomnę tego konika polskiego, który przeprowadził mnie przez te wszystkie śmiertelnie trudne ćwiczenia, nauczył galopu i był przemiłym druhem podczas jazdy. Bo w boksie był IDEALNY.

Załączam więc ten film, przy czym chciałabym dodać, że tekst piosenki w 100% odpowiada temu, co pragnę przekazać, jest jakby stworzony dla mnie!












Na razie czekam na naprawę roweru, coś tam się popsuło i mnóstwo części idzie do wymiany - i tak wytrzymał i służył mi wiernie przez jedenaście lat - kiedyś trzeba go odświeżyć. Dlatego dzisiaj zamiast szaleć w błotku siedzę w domu i edytuję stare filmy. Jak tylko będzie sprawny, na pewno zjawię się w Łuczycach.

1 komentarz: