niedziela, 6 maja 2012

MEFISTO


Wczorajsza jazda była fantastyczna. Ja dostałam Mefista, a Kasia Mustanga. Jeździłyśmy wyjątkowo razem, trzeba było więc pamiętać, że Mustang może kopnąć, kiedy podjeżdża mu się pod zad. Trzymaliśmy się zatem od nich z daleka i nie było problemu.






 Jeździłam już na tym ogromniastym srokaczu jesienią. Pojechałyśmy wtedy z Agnieszką i Katonem na spacerek, w którym mogliśmy się porządnie wyżyć w galopie, zarówno Mefisto jak i ja. Zadziwił mnie tym, jak świetnie skacze.

Kasi udało się machnąć parę zdjęć telefonem z grzbietu Mustanga, więc udało się mniej więcej uwiecznić naszą jazdę.







 
Chwilkę mi zajęło, żeby się z nim zgrać, bo Mefisto ma zupełnie inny krok niż Mustang. Ale kiedy się przyzwyczaiłam, było mi nadzwyczaj wygodnie. Ćwiczyliśmy sobie przejścia, drążki, skakaliśmy przez kopertę i (troszkę wyższą) stacjonatę. Przez cały czas czułam się bezpiecznie. Na początku przy pierwszych galopach, Mefisto nie za bardzo miał ochotę wjechać na mniejsze koło. Przytrzymałam go jednak i udało mi się go utrzymać. Później było już tylko lepiej. Podoba mi się to, że Mefisto jest taki chętny i bardzo czuły na pomoce, idzie z impulsem. Nawet kiedy miał ochotę na małe kombinacje, z łatwością mu je wyperswadowałam.


Kiedy koperta zamieniła się w stacjonatę, serce zabiło mi troszkę szybciej. Ale wtedy powtarzałam sobie, że dopóki ja pozostaję zrelaksowana, koń także pozostanie spokojny. Odetchnęłam wtedy głęboko i najechałam śmiało.
Przy dwóch pierwszych skokach Mefisto nie podnosił nóg, no i podjechał trochę za blisko do przeszkody. Ale posłuchałam rad Agnieszki i podziałały - kolejny skok wyszedł nam naprawdę dobrze! Cieszę się, że udało mi się poskakać, bo przyznam że trochę się już za tym stęskniłam.

A największą przyjemność sprawia mi fakt, że mogę jeździć na przeróżnych koniach i w miarę radzić sobie z każdym.

Mefisto to trochę taka wielka włochata przytulanka. Kasia zrobiła nam po jeździe kilka zdjęć przed stajnią, na których można podziwiać jego maść w całej okazałości. Stał spokojnie i pozwalał robić ze sobą wszystko.




 To nic pewnego, ale być może następną jazdę będę miała w siodle westernowym... Zobaczymy czy się uda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz