Wczorajsza jazda była fantastyczna. Ja dostałam Mefista, a Kasia Mustanga. Jeździłyśmy wyjątkowo razem, trzeba było więc pamiętać, że Mustang może kopnąć, kiedy podjeżdża mu się pod zad. Trzymaliśmy się zatem od nich z daleka i nie było problemu.
 Jeździłam już na tym ogromniastym srokaczu jesienią. Pojechałyśmy wtedy z Agnieszką i Katonem na spacerek, w którym mogliśmy się porządnie wyżyć w galopie, zarówno Mefisto jak i ja. Zadziwił mnie tym, jak świetnie skacze.Kasi udało się machnąć parę zdjęć telefonem z grzbietu Mustanga, więc udało się mniej więcej uwiecznić naszą jazdę.


 Chwilkę mi zajęło, żeby się z nim zgrać, bo Mefisto ma zupełnie inny krok niż Mustang. Ale kiedy się przyzwyczaiłam, było mi nadzwyczaj wygodnie. Ćwiczyliśmy sobie przejścia, drążki, skakaliśmy przez kopertę i (troszkę wyższą) stacjonatę. Przez cały czas czułam się bezpiecznie. Na początku przy pierwszych galopach, Mefisto nie za bardzo miał ochotę wjechać na mniejsze koło. Przytrzymałam go jednak i udało mi się go utrzymać. Później było już tylko lepiej. Podoba mi się to, że Mefisto jest taki chętny i bardzo czuły na pomoce, idzie z impulsem. Nawet kiedy miał ochotę na małe kombinacje, z łatwością mu je wyperswadowałam.
Kiedy koperta zamieniła się w stacjonatę, serce zabiło mi troszkę szybciej. Ale wtedy powtarzałam sobie, że dopóki ja pozostaję zrelaksowana, koń także pozostanie spokojny. Odetchnęłam wtedy głęboko i najechałam śmiało.
Przy dwóch pierwszych skokach Mefisto nie podnosił nóg, no i podjechał trochę za blisko do przeszkody. Ale posłuchałam rad Agnieszki i podziałały - kolejny skok wyszedł nam naprawdę dobrze! Cieszę się, że udało mi się poskakać, bo przyznam że trochę się już za tym stęskniłam.A największą przyjemność sprawia mi fakt, że mogę jeździć na przeróżnych koniach i w miarę radzić sobie z każdym.
Mefisto to trochę taka wielka włochata przytulanka. Kasia zrobiła nam po jeździe kilka zdjęć przed stajnią, na których można podziwiać jego maść w całej okazałości. Stał spokojnie i pozwalał robić ze sobą wszystko.
To nic pewnego, ale być może następną jazdę będę miała w siodle westernowym... Zobaczymy czy się uda.

















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz