wtorek, 13 września 2011

ESENCJA, MANIEK, MACZEK, ARANDA



Esencja - genialny i nieustraszony koń terenowy, nieodrodny angloarab. Miała trochę kłopotów z przystosowaniem się do jazdy na padoku, więc jeździłam na niej, żeby popracować nad wyjeżdżaniem zakrętów i zgięciem. Jazda na ujeżdżalni nie sprawia jej przyjemności, ale w dniu mojego wyjazdu została sprzedana, więc musiała stać się bardziej wszechstronna. Nie lubi mieć wędzidła w pysku, więc jeździłyśmy głównie na hackamore. Jest świetna. Podobało mi się to, jak chętnie szła do przodu, ale nie goniła, była zawsze do przytrzymania. Świetnie mi się z nią współpracowało. Esencja bardzo szybko się uczy. Na pierwszej jeździe była lekko zdezorientowana i w galopie musiałam się trochę przyłożyć, żeby wyrobiła się na zakręcie. Jej wiecznie w głowie proste tereny, nic dziwnego, że potrzebowała czasu, by się z ujeżdżalnią oswoić. Już na następnej jeździe było znacznie lepiej, widać że zrozumiała, czego się od niej oczekuje. Później robiła już tylko postępy. Bardzo ciepło wspominam nasze wspólne jazdy.

Wiem, że mój dosiad pozostawia dużo do życzenia, ale ciągle się uczę. Niedługo napiszę o miejscu, w którym wszystko się zmieniło i otworzyły się dla mnie nowe horyzonty, ale najpierw opowiem o wyjeździe...






Jest przepiękna, ma bardzo ładny profil i cudne, zawsze czujne uszy. A na twarzy widać jej delikatną dziewczęcą urodę. Podczas naszych jazd, obok zawsze kręcił się jej młodziutki synek Etorin.
Wielka przylepa, kontaktowy młody koń garnący się do ludzi, zabiega o uwagę, jest bardzo ufny, widać po nim dobrą i łagodną rękę właścicielki. W ogóle w Kuraszewie wszystkie konie są spokojne i... szczęśliwe. Tak, czują się zrelaksowane, wyciszone, są ufne. Dopowiedzcie sobie resztę.

Esencja pasła się razem z Mańkiem i Arandą, Maczek często dotrzymywał towarzystwa Bajce.

Maczek jest srokatym kucykiem szetlandzkim. Jest to malutki, o zniewalającym spojrzeniu wielkich ciemnych oczu ogier. Nie można przejść obok niego i nie uśmiechnąć się ciepło i z sympatią do tego postawnego kawalera.

Gorąco romansuje z Bajką.





 
Ma swoją 13-letnią amazonkę, która dosiada go na oklep i wyjeżdżają sobie razem w teren. Ciężko mu dać łydkę, więc jest nauczony galopować na cmoknięcie. Stawia twardy opór, żeby tylko nie dać się wyprowadzić przez bramę, ale kiedy zobaczy, że toś mu nie ulegnie, podporządkuje się i będzie już idealny. Świetny z niego facet i niezły przystojniak.




Aranda - piękna, nieustraszona i inteligentna klacz, która jest dla mnie wzorem. Kiedyś płochliwa, dzisiaj - odważna, spokojna, ciekawska. Ma niesamowitą kondycję, w terenie nie ma sobie równych, ma niespożyte zapasy energii i przepiękny ruch. Chciałabym, żeby kiedyś mój koń był takim wspaniałym towarzyszem wspólnych spacerów i rajdów jak ona. Za każdym razem w terenie czułam się bezpiecznie podążając za Arą.



A na koniec dodaję zdjęcia psów oraz nowonarodzonych kotów:


Sama stajnia jest przestronna i jasna, urządzono ją bardzo bezpiecznie. W Kuraszewie zawsze dużo się dzieje. Spędziłam tam niezapomniane chwile. Na tych wakacjach najeździłam się za wszystkie czasy - Bajka na ujeżdżalni - króciutko, na spokojnie, bez szaleństw, później Esencja również na miejscu, a na koniec - długi teren na Bajce. Każdy dzień spędzałam bardzo intensywnie, jeszcze nigdy nie miałam takiej swobody: mogłam jeździć kiedy chciałam, robić to, na co miałam ochotę, dowolnie bawić się z Bajką, jeździć na niej lub po prostu stać u jej boku i każdą cząstką jestestwa chłonąć jej bliskość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz