sobota, 28 sierpnia 2010

RUDE SŁONECZKO


Oto film podsumowujący nasze wspólne chwile z Bajką, który jak poprzednie powstał dzięki mojej Kasi:
Bardzo trudno mi o tym pisać. Termin odjazdu Bajki jest już wyznaczony. Ciągle coś mnie ściska w żołądku, kiedy o tym pomyślę. Staram się trzymać dzielnie, ale to nie zawsze łatwe. Rozmawiałam z przemiłą właścicielką Bajki - Małgosią. Mam 100% pewności, że moja najmilsza idzie w dobre ręce. To pocieszające.

Parę dni temu ta informacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Jechałam na rozmowę z Małgosią nastawiona na najgorsze. Po miłej rozmowie ustaliłyśmy jednak, że Bajka zostanie w Łuczycach jeszcze przez miesiąc, jeśli będę opłacać jej przez ten czas pensjonat. Małgosiu, jeśli kiedyś to kiedyś przeczytasz wiedz, że dałaś mi tym więcej radości niż możesz sobie wyobrazić. Gorące podziękowania należą się również Gosi - szefowej stajni, która zgodziła, żeby Bajka została jeszcze miesiąc.
Po rozmowie z Małgosią, planowałam wziąć kobyłkę pod siodło. A jej właścicielka chciała na nas popatrzeć. I bardzo dobrze, nie dziwię jej się. Ale sama czułam się jak na egzaminie, prawie tak, jakbym znowu zdawała odznakę. Miałam ogromną tremę. A jak mi coś nie wyjdzie? A jeśli akurat Małgosia pomyśli sobie, że jeżdżę fatalnie i będzie miała opory przed zostawieniem Bajki jeszcze na miesiąc?! Trudno, pomyślałam, po prostu damy z siebie wszystko, tak jak na każdej jeździe.

Myślę, że poszło nam dobrze. Był wietrzny dzień i Bajka była lekko nerwowa. Ale szła bardzo ładnie. Nie zdawałam sobie sprawy z mojego zdenerwowania. Dopiero po tym jak zsiadłam z Bajki krzyż zaczął mi dokuczać - znak, że miałam mocno spięte mięśnie. Dopiero rozgrzewający masaż w domu przyniósł mi nieco ulgi.

Ciężko mi się pogodzić z tym, że już nikt nie będzie na mnie czekał wyglądając ciekawie ze stajni. Że nie przywita mnie tym spojrzeniem, które sprawia, że serce mi mięknie.

Jak przychodzę do niej na padok nie po to, żeby ją sprowadzić, ale tak towarzysko, Bajka zawsze ociera się o mnie, łazi za mną i odgania od nas z zębami na wierzchu pozostałe konie, po czym odwraca się do mnie nadstawiając łeb do głaskania. Wtedy przytulam ją mocno i nie wiem kiedy już klęczę przy jej nogach, potem niespodziewanie zdaję sobie sprawę, że się położyłam.
 A Bajka pasie się tylko blisko mnie.  Takie chwile są bezcenne, będę o nich pamiętać do końca życia.
 I tak mam pierwszego konia - w dzierżawie. Na krótko, ale jednak! I to nie byle jakiego, ale BAJKĘ.

Staram się wykorzystać maksymalnie czas, który nam pozostał. Nie przepuszczam żadnej szansy na jazdę, chyba że trzeba dać Bajce dzień wytchnienia.

Wspaniale nam się układa na jazdach. Coraz lepsze zagalopowania ze stępa, kontrgalop, chwile luzu na rzuconej wodzy. Jazdy to dla niej zabawa i świetna rozrywka, nigdy przymus. Pięknie pracuje i zaokrągla się.
Na razie jest nasz czas i musimy spędzić go jak najmilej. 

Planuję w najbliższym czasie jazdę na kantarze sznurkowym w nagrodę za jej ogromne zaangażowanie w pracę. Jestem bardzo dumna z naszych postępów. Po jeździe same stępujemy, kłusujemy lub nawet galopujemy przez trawiastą miedzę z dala od wszystkich koni i ludzi.


 
Na razie nie czas na zamartwianie się, tylko na wspólną zabawę.

2 komentarze:

  1. ale, to nie koniec bloga ?! ;(
    płakać mi się zachciało jak obejrzałam filmik ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lodziu23, dziękuję za miłe komentarze!

    to na pewno nie koniec bloga. życie toczy się dalej, a ja z koni na pewno nie zrezygnuję :( mam nadzieję, że kiedyś będę tu miała okazję opisywać mojego własnego...

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń